"Wieczorami sprzątał biura firm IT". Rozmawiamy z naukowcami z Narodowej Akademii Nauk Białorusi
Mówi się, że to miejsce, gdzie «pańszczyzna» wciąż nie została zniesiona.
Mówi się, że to miejsce, gdzie «pańszczyzna» wciąż nie została zniesiona.
Mówi się, że to miejsce, gdzie «pańszczyzna» wciąż nie została zniesiona.
— Zatrudniłem się w NAN około dziesięciu lat temu — trafiłem tam dzięki protekcji znajomego. Wcześniej zajmowałem się tą samą działalnością, która była planowana na tym stanowisku. Miałem już doświadczenie pracy w instytucji badawczej: cztery lata pracowałem jako młodszy pracownik naukowy w jednym z centrów badawczych. W NAN zatrudniono mnie na podobne stanowisko.
Przez pierwsze dwa-trzy lata zajmowałem się wyłącznie swoją techniczną pracą. Czasem mój kierownik mówił, że dobrze byłoby opublikować artykuł, ponieważ w dziale pracują tylko pracownicy naukowi, których głównym rezultatem pracy powinny być publikacje. Nie miałem nic przeciwko, ale w mojej pracy nie było żadnej naukowej nowości: wszystkie moje codzienne procesy były w zasadzie zapożyczonym doświadczeniem podobnych instytutów europejskich.
Pensja w NAN była niewielka — płacono trochę więcej niż «minimalna», ale byłem gotów to znosić, byle tylko móc pracować z unikalnymi materiałami, do których miałem dostęp, i oczywiście czerpałem z tego codzienną satysfakcję. Nie rozumiałem, jak funkcjonuje nasza instytucja — i szczerze mówiąc, wydawało mi się to czymś drugorzędnym.
Kiedyś byłem doktorantem na jednej z białoruskich uczelni, ale poproszono mnie o rezygnację, więc w nowym miejscu pracy czasami myślałem o ponownym rozpoczęciu studiów doktoranckich. W 2020 roku miałem okazję współpracować ze znaną badaczką, która zasugerowała mi temat badań, co skłoniło mnie do ponownego podjęcia studiów doktoranckich.
Na jednym z wydarzeń po raz pierwszy osobiście zobaczyłem ówczesnego przewodniczącego NAN i szefa oddziału humanistycznego — przeżyłem straszne rozczarowanie, ponieważ myślałem, że kierują nami po prostu profesjonalni korupcjonierzy, ale usłyszawszy ich przemowy, zrozumiałem, że jeśli nie są głupcami, to są osoby całkowicie niekompetentne.
Studia doktoranckie w trybie stacjonarnym pozwalają pracować na pół etatu. Stypendium doktoranckie plus połowa pensji młodszego pracownika naukowego — to znaczący wzrost dochodów, już czułem się mniej przygnębiony. Potem po raz pierwszy zatrudniono mnie w jednym projekcie, który dawał dodatkowe dopłaty — i ogólnie było nieźle, zarabiałem około 2000 rubli.
Ale w marcu 2025 roku projekty się skończyły — a wraz z nimi dopłaty, od tego czasu otrzymuję 1025 rubli. Pracowała u nas doktor nauk o sztuce, która przeniosła się do innego działu — otrzymywała 1250.
W kwietniu-maju dorabiałem wieczorami jako sprzątacz, sprzątając w biurach firm IT (bez toalet — tylko pomieszczenia robocze) 5/2 od 19:00 do 23:00 — otrzymywałem dodatkowe 700 rubli miesięcznie. Jak widać, pensja sprzątacza jest wyższa niż doktora nauk.
I generalnie w Mińsku nie ma problemu ze znalezieniem oferty pracy niewymagającej kwalifikacji z pensją od 1,5 tysiąca rubli.
Teraz nieregularnie chodzę dorabiać w magazynie — to rozładowuję samochody, to naklejam etykiety na towary. Bo życie za tysiąc rubli nie jest łatwe.
Ponieważ pracuję z materiałami archiwalnymi, zawsze chciałem zorganizować normalne archiwum. Wielokrotnie chodziłem z tą propozycją do zastępcy dyrektora — pomysł mu się podobał, ale za każdym razem słyszałem w odpowiedzi, że «nie ma pomieszczeń». Tymczasem w ciągu ostatnich pięciu lat osobne gabinety otrzymali trzej zastępcy dyrektora i sekretarka — czyli jakoś znalazły się cztery gabinety dla nich.
Często mamy remonty: szlifują parkiet, wymieniają okna, drzwi — ale kupno normalnych komputerów, drukarek i innego sprzętu to duży problem. W zeszłym lub przedostatnim roku jeden z zastępców, który pojawił się u nas po 2020 roku i już odszedł, kupił aż 20 komputerów osobistych — każdy za 400 rubli. Wyrzucone pieniądze — lepiej byłoby wziąć dwa po 4 tysiące rubli, wtedy byłby jakiś pożytek z tego sprzętu.
Kilka lat temu dołączył do nas nowy siedemdziesięcioletni pracownik na stanowisko laboranta na ćwierć etatu — i dość szybko kupiono mu nowy przyzwoity komputer, urządzenie wielofunkcyjne, drukarkę szerokoformatową i wiele innych rzeczy. A ja od trzech lat chodzę do zastępcy: mój komputer ma już 10 lat, porty USB nie działają i trzeba z wyprzedzeniem planować aktualizację sprzętu. Dość szybko nowy laborant uzyskał osobny wyremontowany gabinet — a wszystko dlatego, że jest przyjacielem kierownika.
W czasach koronawirusa w toaletach pojawiły się środki do dezynfekcji rąk, później, po około pół roku do roku, zaczęli kłaść mydło. Papier toaletowy jest wystawiany na stoliku lub spłuczce tylko podczas międzynarodowych konferencji naukowych lub innych uroczystych wydarzeń.
Stan armatury jest przeciętny, po 2020 roku dwa razy były zalania, po pierwszym poważnym zalaniu (w weekend z szóstego piętra — najwyraźniej dopóki woda nie dotarła do portierki, nikt nic nie robił) zdeformowały się drzwi wejściowe na piętra, ale do tej pory ich nie wymieniono — jednak z jakiegoś powodu wymieniono drzwi wyjściowe na strych na końcu budynku.
W czerwcu zobaczyłem ofertę pracy z wynagrodzeniem od trzech do sześciu tysięcy rubli, jako zwykły robotnik bez kwalifikacji w produkcji cegły formowanej ręcznie. Poważnie zastanawiałem się, czy nie zwolnić się z NAN, czy nie zacząć wreszcie normalnie zarabiać i żyć? Niedawno czytałem też wiadomość, że w Homlu «darmozjadów» niemal przymusowo szkolą na koszt państwa w zawodach poszukiwanych — na kierowców, spawaczy itd. — i pomyślałem, że dobrze byłoby zaproponować to pracownikom NAN. Prawdopodobnie wielu zgodziłoby się na koszt państwa uzyskać prawo jazdy na ciężarówkę lub autobus i nawet odpracować za «kierownicą» jakieś pięć lat.
Można sto razy mówić: «Jan, broń się, brakuje kadr, potrzebujemy kandydatów» — ale otrzymując taką pensję, od razu pozbywasz się wątpliwości co do swojej przydatności.
— W 2023 roku, po studiach magisterskich, trafiłam z przydziału do jednego z instytutów Narodowej Akademii Nauk. Na uniwersytecie inspirowano nas do pójścia w naukę i wydawało mi się, że podobnie jak Prometeusz, przyniosę ludziom ogień wiedzy. W pewnym sensie tak właśnie się stało: znalazłam się w okowach i muszę cierpieć każdego dnia.
Dla młodego specjalisty praca w NAN Białorusi to swego rodzaju «pańszczyzna». Młodzież przyciągają tam na przydział, ale nie wyjaśniają rzeczywistej sytuacji. A czeka ich system, w którym dominuje starsze pokolenie, żyjące według zasad czasów sowieckich. Każda próba innego myślenia lub zaproponowania zmian spotyka się z ich ostrym sprzeciwem.
Pracują tu dobrzy, inteligentni i oddani swojej sprawie ludzie, ale wszyscy oni jakby utknęli w tej sytuacji, stali się zakładnikami własnych i cudzych złudzeń. Cenią mnie tu i starają się wspierać, za co jestem bezgranicznie wdzięczna tym, którzy byli po mojej stronie. Jednak ogólna atmosfera pozbawia możliwości prawdziwego rozwoju w nauce, posuwania się naprzód i realizowania swojego potencjału.
Przy zatrudnieniu w umowie na pełny etat zobaczyłam kwotę około 580 rubli — po prostu mnie to zszokowało.
Niemal od razu postawiono mi ultimatum: skoro przyszłam pracować w NAN Białorusi, muszę rozpocząć studia doktoranckie — to nawet nie podlegało dyskusji. Przy tym konkursu praktycznie nie było — przyjęto wszystkich, którzy złożyli dokumenty.
Mimo wszystkich trudności nauczyłam się tam wiele — piszę artykuły naukowe, potrafię kompetentnie budować metodologię badań i pracować z dużą ilością danych.
Mam jeszcze rok nauki. Teraz mój dochód składa się ze stypendium — 1100 rubli — i pensji z dodatkowej pracy w tej samej Akademii Nauk — to około 400 rubli, łącznie około 1500 rubli. Ale rozumiem, że po zakończeniu studiów mój zarobek znowu gwałtownie spadnie.
Wielu myśli, że obrona dysertacji to gwarancja sukcesu. Ale w naszym systemie to tak nie działa. Szanse na pomyślną i terminową obronę często zależą nie tyle od naukowej wartości pracy, ile od twojej lojalności i posiadania odpowiednich koneksji. Bez protekcji można latami stać w «kolejce».
Jesteście ciekawi, jak ludzie, którzy tam pracują, przeżywają za pensję 800 rubli. Sekret jest prosty: wielu pracowników osiągnęło już wiek emerytalny, otrzymują niezłą emeryturę, a praca w Akademii jest dla nich, jak mówią, «dla duszy», żeby się nie nudzić w domu. W sumie często mają godny dochód.
Inny przykład — naukowcy w średnim wieku. Uczestniczą w dobrze finansowanych projektach i programach, co pozwala im zarabiać kilka tysięcy rubli. Ale żeby dostać się do takiego projektu, trzeba być «swoim» i udowodnić wieloletnią lojalność wobec systemu. Latem na zebraniu ogłoszono nam średnią pensję w instytucie — 2,5 tysiąca rubli. Patrząc na mój odcinek wypłaty, mogłam się tylko dziwić, skąd biorą się takie liczby.
W środowisku akademickim nierzadkie są sytuacje, gdy materiały i opracowania młodych naukowców są publikowane pod nazwiskami innych osób, czasem nawet bez wzmianki o prawdziwym autorze wśród współautorów. Zdarza się również, że dysertacje piszą jedni ludzie, a bronią je — zupełnie inni.
Mój plan to odejść z tego «bagna», jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało. Rozumiem, że jeśli się zwolnię, prawdopodobnie nie pozwolą mi obronić dysertacji, i z tym faktem już się pogodziłam. Dlatego poszłam na kursy IT i wkrótce będę szukać nowej pracy.
Jest mi smutno patrzeć, jak nauka na Białorusi stopniowo gaśnie wraz z pokoleniem, które kiedyś ją tworzyło.
— Przyszłam do Akademii Nauk w 2007 roku i zatrzymałam się tam na długo. I do tej pory utrzymuję kontakty z byłymi doktorantami i magistrantami.
Byłam młodszym pracownikiem naukowym — i moja pensja była tak mała (około 200-250 dolarów na rękę), że musiałam dodatkowo pracować w innym miejscu na pół etatu w nocy, a dodatkowo zajmowałam się korepetycjami.
Gdy kierowniczka w głównym miejscu pracy dowiedziała się, że dorabiam jeszcze gdzieś — obcięła pensję, aby wyrównać z pensjami pozostałych młodszych pracowników. Pieniędzy znów brakowało, a i zmęczenie się nagromadziło. Podeszłam do niej porozmawiać o tym, że chcę podnieść swoją pensję — zapytałam, co mogę zrobić w tym celu. A ona odpowiedziała, że powinnam rzucić dodatkową pracę i brać pracę do domu, jak ona to robi, i w ogóle «w nauce pracuje się dla idei, a nie dla pieniędzy, a jeśli potrzeba pieniędzy — zwalniajcie się i idźcie pracować w IT».
Swoją drogą, pamiętam, jak jeden z naszych pracowników wyróżnił się i otrzymał stypendium prezydenckie — wtedy przestali mu płacić premię, argumentując to wyrównaniem pensji z innymi pracownikami, którzy nie otrzymali takiego dodatku.
Warto jednak powiedzieć, że przy tym na pensjach emerytów w Akademii Nauk nie oszczędzają — i znajdują różne możliwości dodatkowego premiowania, aż do corocznego wręczania podziękowań za pracę w bieżącym roku.
Nauka zawsze mnie interesowała, ale białoruska — niespecjalnie. Myślałam, że uzyskam stopień naukowy — i pójdę dalej budować karierę, ale jakoś niepostrzeżenie dla siebie utknęłam w tym bagnie na 10 lat.
Tak, spotkałam tu wielu szczęśliwych, ambitnych młodych ludzi, którzy z różnych powodów postanowili zostać w kraju — a nawet w białoruskiej nauce, w której po latach 90. nie zostało ani jakościowego sprzętu, ani banalnie warunków (meble, z których korzystaliśmy, rozpadały się, odczynniki — jeszcze z lat 60-80., zimą pracowaliśmy w odzieży wierzchniej). Wspieraliśmy się nawzajem, wymienialiśmy doświadczeniami i wiedzą — bo musimy dalej żyć, kto wie, gdzie kto się znajdzie.
Ale poza tym rzeczywistość nie była radosna: ton w Akademii Nauk nadawali ludzie z ponad trzydziestoletnim stażem, i powtarzali, że «nic nie ma za darmo» i «jeśli chcecie dobrze żyć, to musicie iść do biznesu, a nie do nauki». Ale sami przy tym znajdowali możliwość zarabiania również w nauce.
Podam przykład standardowej dla Akademii Nauk praktyki: jest jakiś zasłużony naukowiec, który od ponad 20 lat bada szybkość osiadania pyłu na różnych powierzchniach. Po raz kolejny potrzebuje funduszy, ale ponieważ jego teoretyczna praca nikomu nie jest potrzebna, a i przez 20 lat wyczerpało się źródło pomysłów, jak jeszcze zawoalować temat (według zasady: «Jak nosić wodę sitem» przekształcamy w «Analiza problemów transportu substancji w stanie płynnym w naczyniach z perforowanym dnem») — co może zrobić? Wziąć więcej magistrantów i doktorantów. I ponieważ będzie miał dużo młodych pracowników naukowych — będzie mógł złożyć od razu kilka projektów, a wniosek zatwierdzą prawie bez problemów, bo na początku kariery tak trudno prowadzić badania naukowe bez finansowania. I w takim przypadku jest też mniej zastrzeżeń do podobnych tematów projektów (on niby będzie przekazywał doświadczenie, tworzyć szkołę naukową).
A w rzeczywistości kierownikiem wszystkich projektów będzie figurował sam zasłużony naukowiec, i całym finansowaniem będzie rozporządzał sam: zechce — da komuś premię, nie zechce — nie da, zechce — da zgodę na zakup niezbędnego sprzętu lub materiałów, a nie zechce — nie da.
Przy zakończeniu projektu niewydane pieniądze przejdą do funduszu płacowego i zostaną przez niego podzielone w formie premii. I tak, tu przyda się fraza: «W nauce zawsze pracowano z pobudek ideowych, a pieniądze zarabia się w biznesie, dlatego odchodźcie — nikogo nie zatrzymujemy, a na wasze miejsce przyjdą inni, bo absolwenci mają przydział, który trzeba gdzieś odpracować».
* Imiona rozmówców zmieniono na ich prośbę.
Релоцировались? Теперь вы можете комментировать без верификации аккаунта.
Жесть, которую они выбрали сами.
На распределении сам ты ничего выбрать не можешь. Там всё решают за тебя другие. И в лучшем случае у тебя будет расклад "есть два стула".
Пользователь отредактировал комментарий 9 октября 2025, 19:35
по-моему, в науку в РБ после выпуска можно идти ровно с одной целью - подготовиться и укатить делать PhD и научную/преподавательскую карьеру в другой стране. Раньше еще был вариант подсесть на иностранные тематические гранты, но, подозреваю, эта лавочка нынче прикрылась.
Я может чего-то не понимаю но кем нужно себя считать, чтобы туда вообще приходить.
можно получить без конкуренции и напряга необходимую квалификацию/степень, чтобы с ней, как писали выше, искать другие места.
Выпускником бюджетной формы обучения. А дальше распред - и вот ты уже м.н.с. какого-нибудь института НАН и живешь в научно-исследовательском вагончике с волками в загрязненной радиацией зоне, чтобы по утрам записывать цифры с дозиметров производства СССР в журнал.
Поправка, будете ходить по лесу, собирать волчье дерьмо, ковырятся в нем, определяя чем волк питался, мерять его дозиметром и таким образом вести журнал поведения дикой фауны. И самое смешное что это и есть настоящая полевая наука.
однозначно чище и интереснее, чем "умение разбираться в чужом коде".
А Бомонд оставлял печенье и сырки в знак благодарности?
голодание стимулирует выработку энергии и прокладывает дорогу для лучшего функционирования мозга и ясности ума
...вся статья напоминает старые советские выпуски журнала фитиль, или выступления советских артистов комедийного жанра.
«Наука становится производительной силой тогда, когда она применяется на практике, когда она входит в процесс материального производства.»
— В. И. Ленин, Полное собрание сочинений, т. 20, с. 22.
Ух, БДСМ. О вкусах не спорят - многим нравится.
Я вучылася ў аспірантуры НАН і нейкі час там працавала пасля размеркавання. У Акадэміі добра тым, каго хтосьці падтрымлівае: ёсць уласные жытло, бацькі, муж (жонка). Тады сапраўды можна не думаць пра выжыванне і займацца выключна навукай. Асяродак гэтаму спрыяе (+у нас у Інстытуце было вольна з наведваннем, можна было паказацца 1-2 разы на тыдзень, а працу рабіць з дома), ёсць падзеі, нейкае жыццё, канферэнцыі. І можна ў гэтую плынь уключацца і быць часткай супольнасці (раней былі замежныя праграмы і замежныя канферэнцыі таксама).
Мне ж было цяжка, бо я мусіла самастойна зарабляць сабе на жыццё ў Мінску. І так, была іншая праца на паўстаўкі, былі падпрацоўкі вечарамі, каб забяспечыць сабе нейкі базавы мінімум і наймаць жытло. Інтэрнат акадэмічны мяне зусім не прывабліваў, а на кватэры ў Магістры тады былі чэргі.
Таму я і ў навуцы расчаравалася (а раней я яе вельмі любіла), і кандыдацкую не абараніла (бо іншыя працы не дазвалялі засяродзіцца на навуцы да такой ступені, каб усё як след падрыхтаваць і не памерці з голаду), і ў цэлым тады моцна выгарэла ад гэтага ўсяго.
Угу, пара успешных историй в духе - использовать аспирантуру, что бы наладить контакты с европейскими институтами и начать работать за деньги в экономике в которой твой труд нужен.
Весь процесс от начала до конца - два года занимал. Парень из статьи ооочень долго засиделся на одном месте. Если голова рабочая, только психотерапевт помочь сможет.
Пользователь отредактировал комментарий 9 октября 2025, 08:01
А теперь вы сидите в Польше в Жабке на кассе, и от счастья голова кружится?Полно грантов для англоязычных соискателей в сети. Если нравится наука, а не плодиться, жрать, срать и путешествовать, то никаких преград нет. Можно и без языка влезть куда-то, и по-тихоньку учить.
Прочитал историю: "я плюхнуться в теплое и там засиделся, боюсь вылазить, потому что будет холодно, профессионально деградирую, потому что сортиры убирать выгоднее, да и принюхался"
ну все верно - а должен был как шахтер, добывать столько то тонн изобретений, тогда и зарплата была как у шахтера
Довелось поработать в НИИ, но не в НАН в 2010-х. Считаю, что относительно повезло, был хороший завлаб, разрешал работать на ставку учась в аспирантуре, + полставки на кафедре в универе + включал во все проекты. Итого выходило суммарно 600-800 баксов в месяц, при зарплате в НИИ около 200-250 баксов.
Проектов было много, потому что завлаб по молодости бухал со всеми, кто со стороны НАН согласовывал включение в программы, в итоге одного звонка было достаточно, чтобы они подмахнули все заявки. Большинство работы сводилось к написанию статей, отчетов по проектам, черновика диссертации, чтению художественной и научной литературы, починке оборудования за свои деньги и чаепития с другими молодыми специалистами. Были подработки, какой-то доход был с покерных игр. Но в какой-то момент понял, что не хочу так жить, тупо превращаешься в пенсионера по мозгам и желания в 25 лет. Ушел в академку за 3 месяца до конца аспирантуры, чтобы не попасть под распределение, год жил за счет жены (повезло, что имела отношение к ИТ) и по итогу ушел в ИТ. Ни о чем не жалею. Жена еще первых лет 5 спрашивала, не жалею ли я, что не остался, чтобы защитить диссер? Всегда отвечал, что это просто потеря дополнительных 2-х лет жизни вместе с распределением
Помню, один "светило" все захаживал к нам в лабораторию в состоянии вечного алкогольного неотрезвления и поисках молодняка, к статьям которого можно примазаться за счет своего псевдо-аторитета. Богодельня, как выразился один из немногих адекватных ДТН тех - 2010х - лет.
очень многих светил в НИИ, особенно в области микроэлектроники, погасил доступ к неограниченному количеству спирта. У нас спирт как валюта использовался для расчетов с столярами и прочим техническим персоналом
Как в среднестатистической беларуской деревне. Хатаскрайники выкашивали своей валютой всех в пределах границ вески, и еще соседние прихватывали, у кого транспорт был по ночам за слитым с самолетов техническим спиртом кататься. Бедные беларусы.
...вы так пишите как будто сами за тем спиртом катались. Напомните пожалуйста из каких моделей самолетов сливать лучше всего.